PRODUKTY, KTÓRE MNIE ZACHWYCIŁY.
WSTĘP
Postanowiłam napisać tego bloga,ponieważ chciałabym podzielić się z Wami moją historią. Opwiedzieć Wam o moich doświadczeniach z firmami marketingowymi i co mną kierowało.
Przez bardzo długi okres ciężko pracowałam na dwie zmiany. Rano szłam na 8.00 do pracy do 14.00, zjechałam do domu na półtorej godziny i na 16.00 z powrotem do pracy aż skończę. Wracałam do domu późnym wieczorem zmęczona, nie miałam już siły na nic, a musiałam jeszcze odrobić lekcje z dzieckiem, bo przecież nie miałam kiedy. W domu panował bałagan, nie miałam czasu na nic. Większe sprzątanie robiłam w sobotę, pranie itd. Zamiast odpocząć. Pracując na umowę zlecenie nie miałam szans na normalny urlop. Nie pracujesz nie masz kasy. Od 5 lat nie byłam na urlopie, chyba, że przymusowym. Gdy się rozchorowałam. Nikt nie pytał czy mam na chleb, jak się czuję, czy czegoś potrzebuję. Mąż też pracował do późna, więc nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc. No cóż, życie. W końcu wysiadł mi kręgosłup i odeszłam z pracy. Cięzko jest się przestawić na siedzenie w domu gdy pracuje się w takim systemie jak ja. Żyłam tą pracą, więc po dłuższym przebywaniu w czterech ścianach zaczęło mi się zwyczajnie nudzić. No bo przecież ile można sprzątać. Przecierać klika razy dziennie półki, zmywać podłogę czy wykonywać inne czynności, które dopiero co się robiło. Chodziłam z kąta w kąt szukając sobie miejsca. Wpadłam na genialny pomysł. Zajmę się zupełnie czymś innym. Wezmę się za marketing sieciowy. Niestety tutaj też efekty przynosiły marne skutki. Pod względem przypływu finansów była tragedia. Wiele z tych firm nie spełniło moich oczekiwań. Nie tylko pod względem finansowym, ale też produktowym i planem marketingowym. Bardzo zawiodły mnie też osoby, które mnie wprowadzały. Zwyczajnie nie wywiązały się z deklarowanych obietnic pomocy. Straciłam więcej niż zarobiłam.
Nasz cudowny Facebook. Przepełniony ogłoszeniami o pracę. Roiło się od ogłoszeń typu "dam pracę chałupniczą"propozycja kompletnie niezgodna z ogłoszeniem. Co ma wspólnego chałupnictwo z pracą online? "Testowanie kosmetyków za darmo, możliwość dalszej współpracy" mroziło mi krew w żyłach. Przecież jest to oszustwo, tym samym psuje renomę i wizerunek firmy, "1000 zł w 3 dni"zakładanie kont i zaciąganie pożyczek, kolejne obłudne kłamstwo i naciągactwo. Mogłabym tutaj wymieniać bez końca. Odechciewa się wszystkiego. Ogłoszenia wielkiej gwiazdy zrewolucjonizowały portal. Głupie baby kupowały drogie kremy, które i tak pewnie nie przynosiły żadnych efektów, a właścicielka ogłoszenia ich sama nie używa. Kolejny blef. Dałam sobie spokój z tym wszystkim. Nie chciałam być jedną z tych kłamczuch, które wciskają bzdury i opowiadają głupoty. Wziełam się za czytanie książek i pełniłam rolę dobrej i przykładej gospodyni domowej.
HISTORIA W SKRÓCIE
JAK TRAFILAM DO FIRMY.
Jak tradycyjny Kowalski ( pozdrawiam wszystkich Kowalskich, osobiście nie mam nic do tego nazwiska) dałam ogłoszenie, " Szukam pracy chałupniczej". Może coś znajdę by podreperować mój budżet domowy. No i masz babo placek!!! Zaczęło się.
Mój telefon brzęczał jak oszalały jakby wpadł mi do domu cały rój os. Nie mogłam sobie spokojnie zrobic kawy, nie wsponę już o wyjściu do toalety. Mojego messangera oblegało całe mnóstwo zgłoszeń, wyglądał jakby wpadł do mrowiska. Faktycznie to wsadziłam kij w mrowisko. W końcu telefon się zbuntował i zawiesił mi się system.
Większość propozycji wiązała się z wejsciem w biznes,którym nie byłam zainteresowana. Ogłoszenie brzmiało "Praca chałupnicza", a nie online? Zastanawiałam się czy ludzie mają problem z czytaniem tekstu ze zrozumieniem, albo może to ja jestem upośledzona i nie rozumiem znaczenia slowa chałupnictwo. W moim toku myslenia oznacza ono jakieś robótki ręczne np. składanie długopisów, sklejanie kartoników itd. Może jestem niedorozwinięta, ale zostawmy to.
Niektórzy nie rozumieli słowa NIE!!! w ich słowniku chyba coś takiego nie istnieje. Nękali mnie i nagabywali mimo. ,że odsyłałam ich z kwitkiem. Na pakiety startowe wymieniali takie kwoty, że nie wystarczyła by mi moja była pensja. Nawet otrzymałam propozycję pracy w internetowej prostytucji. Co za niedorzeczność.Jeden Pan kazał mi się zgłosić na pośredniak i mnie obrażał, więc go zablokowałam. Zastanawiałam się czy w dzisiejszym świecie już nie ma realnej pracy chałupniczej? Może jestem do tyłu i nie nadążam za biegnącym czasem albo za rozwijającą się w piorunującym tempie technologią. Przestałam w końcu czytać i usuwałam lub blokowałam. Po paru dniach wszystko ustało, a ja odetchnęłam z ulgą.
Po jakimś czasie napisała do mnie kobietka. O nie!!! pomyślałam, kolejna nawiedzona. Ta widząc moją panikę, spokojnie przedstawiła mi swoją wizję, krótko, rzeczowo i na temat. Na moją prośbę wysłała mi katalog z linkiem i na odczepnego powiedziałam jej. ,że się odezwę.
Minął dłuższy okres czasu znów się odezwała. W zasadzie to rozmawiałyśmy o wszystkim i niczym. Zdawałam sobie jednak sprawę z tego, że nie pisze do mnie w celu babskich pogaduszek tylko w interesach. A ja, jak to ja ( jestem spod znaku bliżniąt, ciekawkie jajo ), zasypałam ją lawiną pytań, a po co , a na co, a z czym , a jak , a dlaczego tak a nie tak i wiele innych głupich i banalnych pytań. Mówią, że nie ma głupich pytań, są tylko źle zadane. Podziwiałam ją za jej spokój, opanowanie i wyrozumiałość. Podejrzewam, że nie chciałabym zobaczyć jej wyrazu twarzy po drugiej stronie telefonu. Wyobraźnia wzięłą górę i widziałam ją z pianą na ustach niczym wściekły buldog z kłami wyszczerzonymi do ataku.;) Przepraszam Cię Elu.;))
Zaproponowała mi zakup kilku produktów do przetestowania, informując mnie, że jeśli nie będą mi odpowiadać, mogę zrobić zwrot w ciągu 14-stu dni, a firma mi zwróci pieniążki w całości oraz, że mogę zrezygnować w każdej chwili bez ponoszenia konsekwencji, ale warunkiem jest rejestracja. No dobra, niech będzie. Zarejestrowałam się, żeby nie wyjść na idiotkę, wykupiłam pakiet startowy ( nie była to jakaś kolosalna kwota, po której mogłabym jakoś szczególnie rozpaczać)i czekałam na dostawę. Po około trzech dniach przyjechał towar. No to czas na test !!!
C.D.N